W mojej kosmetyczce nie uświadczycie nadmiernej ilości błyszczyków czy też szminek. Nie jestem zagorzałą fanką tych produktów, choć chętnie ich używam i zawsze coś tam pod ręką mam. Zdecydowanie częściej stosuję pigmentowane pomadki ochronne, które nadają subtelnej barwy moim ustom. Ograniczyłam zakupy kosmetyków naustnych do niezbędnego minimum. Doświadczenie nauczyło mnie, że 70% z nich prędzej czy później i tak wyląduje w śmietniku (w niemal nienaruszonym stanie), dlatego coraz chętniej inwestuję w rzeczy, które z większym prawdopodobieństwem zużyję.
Aktualnie w wąskim gronie moich ustnych nabłyszczaczy znajduje się Vinyl Gloss, Voluptuously Shiny Lipgloss by Rimmel. Nabyłam go przy okazji 50% wyprzedaży w Rossmannie, w dwóch odcieniach, którym przypisany jest numer 130 Take a Chance i 710 Born to Bling.
Aktualnie w wąskim gronie moich ustnych nabłyszczaczy znajduje się Vinyl Gloss, Voluptuously Shiny Lipgloss by Rimmel. Nabyłam go przy okazji 50% wyprzedaży w Rossmannie, w dwóch odcieniach, którym przypisany jest numer 130 Take a Chance i 710 Born to Bling.
Nie byłam pewna, czy dokonuję właściwego wyboru, ale już po pierwszej aplikacji moje wątpliwości zostały rozwiane. Odcienie były strzałem w 10tkę – subtelne, nadające świeżego i naturalnego looku, bez efektu tafli. Delikatnie rozświetlają i uwydatniają wargi, nadając im dyskretnej barwy. Poza tą oczywistą funkcją, jaką spełnia większość tego typu produktów, fantastycznie sprawdzają się w dziedzinie pielęgnacji, co było dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem. Fantastycznie nawilżają i natłuszczają spierzchnięte usta. W moim przypadku, efekt wygładzenia jest niemalże murowany. Błyszczyk równomiernie wnika w warstwę naskórka, przez co nawet po usunięciu go z powierzchni ust, nadal wyraźnie czuję jego obecność i działanie. Nie podkreśla suchych skórek, ale nie jest to jakieś wielkie dokonanie. Błyszczyki mają stosunkowo gęstą konsystencję - co bardzo mi odpowiada - dzięki czemu nie spływają z ust i zawsze są tam, gdzie ich miejsce. Nie gromadzą się w kącikach, nie ciągną i nie kleją, za co jestem wdzięczna producentowi.
Aplikacja to czysta przyjemność: precyzyjna, równomierna, szybka i dokładna bez potrzeby spoglądania w lusterko. Doskonałe proporcje wydobycia przy użyciu aplikatora zakończonego gąbeczką. Nie ma mowy o nadmiarze substancji, brudnym opakowaniu, przy ujściu którego zbiera się błyszczyk i obklejonej szyjce, czy też nakrętce. Trwałość, jak na błyszczyk przystało, przeciętna. Bez ingerencji w postaci jedzenia lub picia, zadawalająca (ok. 1-3 godz. w zależności od stanu, w jakim są usta).
Po wnikliwych oględzinach, z czystym sumieniem mogę przyznać, że jestem zadowolona z zakupu i kiedyś na pewno go powtórzę. Cieszy mnie również, ze zapach jest bardzo łagodny i po nałożeniu ledwie wyczuwalny dla mojego dość wrażliwego nochala a to naprawdę rzadkość wśród tego typu produktów.
Ten 710 bardzo mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie są trochę za mało kryjące.
OdpowiedzUsuńTo prawda, nie są jakoś szczególnie dobrze napigmentowane, ale mi to odpowiada :) Lubię taki subtelny, nie rzucający się w oczy "smaczek" w dziennym makijażu ;) Nie wiem jak to się ma w przypadku ciemniejszych kolorów...
UsuńA jak dla mnie przepiękny jest 130 :)
OdpowiedzUsuńwszedzie szukałam pomadki lub błyszczyka w kolorze 130. chyba go zakupię;d
OdpowiedzUsuńwww.sandicious.blogspot.com
Jeśli lubisz naturanly look z lekką nutką wyeksponowania, to polecam :)
Usuńbardzo fajne kolorki :)widzialam te błyszczyki ale nie byłam do końca przekonana co do ich trwałosci
OdpowiedzUsuńNie oszukujmy się, wszystkie błyszczyki mają to do siebie, że mają marną trwałość w odniesieniu do szminek o płynnej konsystencji :] Na cuda nie ma co liczyć ;)
UsuńPodoba mi się 130 :) Ale ja jestem bardziej pomadkowa ;)
OdpowiedzUsuń130 - mój faworyt. :D
OdpowiedzUsuńmój też ale oba są fajne
UsuńOba kolorki bardzo ładne, ja jednak wolę szminki, aktualnie mam chyba aż 1 błyszczyk w swojej "kolekcji" ;)
OdpowiedzUsuńPS. Nominowałam Cię do TAGu Liebster Blog, mam nadzieję, że będziesz miała ochotę na niego odpowiedzieć ;)
Dziękuję Leal :) Oczywiście, że będę miała ochotę :D
UsuńBardzo ładnie się prezentują :)
OdpowiedzUsuńSliczne,podoba mi się zwłaszcza odcień 710 :)
OdpowiedzUsuńZakochałam się w 130 i 710♥:)
OdpowiedzUsuń130 jest piękny:)
OdpowiedzUsuń130 bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńBardzo tu przejrzyście. Podoba mi się. Obseerwuję:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :) Pzdr!
UsuńNr 130 jak najbardziej dla mnie :) Uwielbiam takie naturalne kolorki
OdpowiedzUsuńpodoba mi się 130 :P
OdpowiedzUsuńbardzo fajny blog !:)
Dziękuję, miło to słyszeć/czytać ;)
Usuńuwielbiam błyszczyki pomadki i tego rodzaju duperele ;) każdy kolorek rewelka :)
OdpowiedzUsuńobserwujemy ?:)
Przykro mi, ale u mnie tak to nie działa...
Usuńmoje grono błyszczyków czy też szminek też jest bardzoo wąskie :) ładne kolorki :)
OdpowiedzUsuńOba kolorki są piękne :))
OdpowiedzUsuńW zasadzie to ja też nie mam dużej kolekcji szminek i błyszczyków (szczerze mówiąc mam po jednej sztuce :)). Jestem natomiast wielką fanką pomadek ochronnych :)
OdpowiedzUsuńNo, to witaj w klubie ;D hehe
Usuńfajne, podoba mi się kolor 710 :)
OdpowiedzUsuńMiętowe są :)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię do wzięcia udziału w TAGU Liebster blog.
OdpowiedzUsuńOtagowałam Cię u mnie:)
Mam nadzieję, że znajdziesz chwilkę aby odpowiedzieć.
Zapraszam, również do obserwacji mojego bloga :)
Pozdrawiam :)
Posiadam odcien 290 i jest to mój najlepszy błyszczyk jak do tej pory!;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mam odcień 140 Dance with me i w opakowaniu wygląda na zbyt różowy, jak dla mnie, ale na ustach robi szał :)
OdpowiedzUsuń